Boeing AH-64A Apache to maszyna kultowa ze względu na swoją wartość bojową. MisterCraft to też już firma kultowa, ale ze względu na słabą jakość. Co powstanie z połączenia przeciwności? Zamierzam się o tym przekonać sprawdzając co jest w zestawie i potem zbudować go.
Najgorszą rzeczą w produktach MisterCrafta są pudełka. Dlaczego, przecież są bardzo atrakcyjne, posiadają naprawdę ładne grafiki, solidne kartony? Właśnie dlatego, ponieważ ich celem jest zwabić nieświadomego kupca. Wracając do wyglądu opakowania, to oprócz wspomnianego obrazu "Apacza" mamy wiele informacji, chociażby o rodzajach oznaczeń i malowań. Co ciekawe na jednym z grzbietów jest informacja, napisana w wielu językach, o tym, że zestaw nie zawiera kleju ani farb. Jest to zarazem kłamstwo jak i prawda, ale o tym później. Tak samo umieszczono wizerunek śmigłowca w oznaczeniu amerykańskim z malunkiem szczęki rekina na dziobie. W środku nie znajdziemy takiej wersji i kalkomanii nawet.

Instrukcja kolorowa, nawet przyzwoicie wydrukowana. Zawiera opis prawdziwej maszyny w kilku językach, w tym po polsku. O ile angielski, niemiecki i hiszpański są dość obszerne, to polski zawiera dwa zdania. Ja wiem, że polska młodzież nie lubi czytać, ale to jest chyba żart. Nie dość, że to kilka słów, to każdy wyraz posiada błędy lub brak polskich znaków. Zrozumiałbym, gdyby producentem był inny kraj, dla którego Polska jest egzotyczna, ale to firma z okolic Wrocławia. Z resztą zamieszczam zbliżenie na ów tekst.

Dalej, mamy schemat ramek z numeracją, 24 etapy budowy, 4 schematy malowań, wykaz farb oraz różne informacje, ostrzeżenia i porady w kilku losowych językach. Znowu instrukcja sklejania pokazuje elementy, które wyglądają lepiej lub zupełnie inaczej jak w ramkach. Gdyby wypraski były takie jak w instrukcji, to byłby całkiem przyzwoity model, ale nie uprzedzajmy faktów. Schematy malowań kolorowe, trochę za ciemne, przez co mało czytelne. Czy posiadają błędy nie wiem, ale byłbym ostrożny co do ich merytorycznej jakości. Co nie dziwi, brak jakichkolwiek napisów eksploatacyjnych.
Kalkomanie są dla amerykańskiej, holenderskiej, izraelskiej i greckiej wersji malowania. Wydrukowane są na niebieskim papierze, co daje nadzieję, że się nie rozpadną po kontakcie z wodą. Kolory są nawet żywe, krawędzie ostre, lecz w paru miejscach widać braki (jeden roundel izraelski).

Autorem wyprasek jest polski Aeroplast, który zazwyczaj kopiował modele firm zagranicznych. Niestety nie wiem, co było pierwowzorem tego modelu. Ramki są dwie plus oszklenie. Plastik jest słabej jakości, widać przebarwienia i strumień przepływu tworzywa. Gdzieniegdzie widać nadlewki będące efektem niedomknięcia połówek form. W paru miejscach są jamki skurczowe, z czego największa jest w osi wirnika i dolnej płycie pod kabiną. Ślady po wypychaczach są, zazwyczaj niewidoczne z wyjątkiem foteli pilotów, więc by je zamaskować należy wkleić figurki, ponieważ z racji braku miejsca szpachlowanie jest bardzo utrudnione. Linie podziału są wklęsłe, ale bardzo uproszczone, tak samo jak detale. Najgorzej prezentuje się kabina z brakiem tablic przyrządów, bez jakichkolwiek detali wirnik główny, czy działko pod kabiną.




Oszklenie jednoczęściowe, co zaskakujące dość cienkie, niezniekształcające obrazu, lecz z dwoma śladami w poprzek szyb. Linie bocznych okien w dolnej części nie istnieją, zatem trzeba zastosować maski (prawdopodobnie wykonane samemu) lub ręcznie malować pędzlem, co nie da dobrego efektu tutaj.
Dochodzimy do pewnego dodatku, który nie powinien się tu znaleźć z dwóch powodów. Pierwszym jest fakt, że jak wspomniałem wcześniej, producent informuje nas na pudełku o braku kleju i farb. Drugim jest to, że rzeczony klej jest wyschnięty, pomijając jego jakość i użyteczność. Czasy głębokiego PRLu minęły około 30 lat temu, a dalej MisterCraft i ZTS Plastyk usilnie dodają ten kuriozalny element.
Oszustwo, to jest pierwsze słowo, które kojarzy mi się z produktami firmy MisterCraft. Firma w perfidny sposób kusi ludzi ładnymi pudełkami i czasem niską ceną (chociaż ostatnio różnie bywa), po to by w zamian dawać słabej jakości model, nie rzadko kalkomanie z brakami, instrukcję z błędami i opisami typu: "Apache to amerukanski smiglowiec sztrurmowy". A to wszystko za 26PLN, gdzie przyzwoity, lecz wiekowy już model firmy Italeri, czy Academy można kupić już za 40PLN.